Mam bezsenność. To zdecydowanie nie jest cechą dodatnią. Muszę połykać proszki, liczyć czarne owcem, medytować. Polować na sen. Nie umyłam dziś pędzli. Zatkał mi się zlew. I coś w rurach burczy. Zjadłam nieco makowca i przyglądałam się w lusterku. Mak spomiędzy zębów się do mnie uśmiechał. Dlaczego pies zgryzł gumową rękawiczkę? Wyniosłabym śmiecie. A może by tak usmażyć naleśniki? Tak zaryzykować, udowodnić sobie, że potrzafię. Zdejmuję serwetę i wycieram zieloną gąbką stół. Cukier się rozsypał. . Kapeć przywarł do podłogi. Kto rozlał sok? Zdecydowanie pod prysznic. Proszki. Milczenie sufitu. Bezsenność.
a poza tym w szesnascie lat spiewalem w xorku koscielnym, nosilem rekawice na gumce,
zbieralem grosze do puszki po faxie, ...
a tu prosze po 23:52 (czyli dawno po dobranocce) kolezanka pisze komentarze na raszyk, ...
litosci co do tworczosci!!! powiedzmy, ze przechodze mutacje liternictwa, mam dopiero 16 lat, moge sie nieco mylic co do bezsennosci i obiecuje, odtad bede zawsze myla po makowcu zeby.
tez cholernie chcialem cos napisac (wiesz -365 dni-365 wierszy).
z całej twojej pagavorki- ,,Milczenie sufitu" dziś do mnie przemawia bardziej.
konewka, musi zawiazywaj z to prozo, bierz sie za prozaka albo za ,,vertimasy".