samotność...
siedzi obok podczas rodzinnego obiadu
popija odważnie piwo przesiadując do nocy
w zadymionej kawiarni
głaska po włosach gdy jestem w twych ramionach
wchodzi ze mną do synagogi, klęka
i zaczyna się śmiać z mojego krzyku
niewiasto w białej sukni i o niewinnym spojrzeniu
będąca krwiożerczą bestią rządzącą umysłami ludzkimi
wzywam cię do boju, chce krwi
chce twojej krwi
wtulona w relatywizm dzisiejszego świata
chcę przełamać ewidentne kanony twojej siły
ja czy ona
ona czy ja
odwieczna walka
trwa