Otwiera się dla nas miasto
Z milionami ludzkich twarzy
Nie słyszymy
Bo za dużo dźwięków usłyszeliśmy naraz
Nie widzimy
Bo przepłynęły obok nas miliardy obrazów
Nie czujemy
Bo gdybyśmy czuli,
Balibyśmy się tych twarzy bez wyrazu
Wejdę w to pewnego dnia
Nagram w pamięci dźwięk niepokoju
Wodę z fontanny w centrum miasta
Zapiszę mokrymi palcami
Co chwilę będę się bronić
Przed cudzymi myślami, ich słowami
Zapachem, który się zagęszcza nieustannie
Jest ich coraz więcej chyba nie obronie się sama