Stare, mądre oko wymierza ukradkiem horyzont,
Szukając na nim nowego, nieznanego ziarna,
Tyle myśli w głowie, tyle lat ubyło,
A jego wycieczka po tej ziemi marna.
Nie znalazł szczęścia, choć tyle razy opiewał jego piękno,
Nie doznał miłości, choć tyle razy szukał jej korzeni,
Nie ma rodziny, choć zawsze interesował się jej fundamentem,
Nie ma niczego – odejdzie w zapomnienie.
Patrzył zbyt głęboko, więc nie widział nic,
Słuchał zbyt uważnie, aż pogubił sens,
Chciał być zbyt wielkim, więc przestał być,
Uciekał od cierpienia, a cierpiał za pięć.
Starzec cichutko uświadamia sobie,
Że umiera wraz ze swą filozofią,
Tylko ona zapłacze na jego grobie,
Bo nie była więcej niż utopią...