Pijąc kawę w rozżażonym piekle,
skropionym erotycznymi snami
nieokreślonych postaci, czułem
zimno swojej duszy, która miotała
ciałem jak ofiara egzorcyzmów
i nie raz myślami wracało się do życia,
a szczególnie, że obok siedziała
siostra śmierć
popijając exkluzywny calvados
i drapiac pękające witraże naszego życia.
Odeszłaś.
Twoje miejsce na wieki przypadło innej,
alkoholiczce bez przyczyny,
samobójczyni z natury, pachnącej
koszoną majową miłością...