Zabarwiała pokój na brunatno-czerwone kolaże
zabierając ode mnie gładkość bytu.
Po szkle spływały bordowe opary hemoglobiny
topiąc twoje spracowane ręce.
Po mistrzowsku wbijałaś swoje ostrze
w moje niewinne ciało,
zimna stal pruła moją zazdrość
czułem się jedzony od środka
zabrałaś - ukradłaś - część mnie.
„pobierali mi krew w przychodni lekarskiej“