Nie obiecał jej zupełnie niczego,
Ni wesela, ni pierścionka złotego.
Jedynie trwał przy niej dnia każdego,
Życzył wyłącznie jej szczęścia wielkiego.
„Choć do Ciebie należy me serce,
Z inną stanę na ślubnym kobiercu.
Nie pytaj mnie o jej imię, przemilczę,
Jest zapisane w mej karcie medycznej.
Musisz wiedzieć, że szybko odejdę,
Nie z własnej woli, nie miej mi za złe.
Nam sądzona rozłąka, tak los chce,
Nie pytaj dlaczego, tylko Bóg wie.
Kiedy odejdę, niech to uśmierzy ból,
Że śniegiem wrócę, do policzka mnie tul. „
Tak obiecał, wiedział, że spełni, czuł,
We śnie anioł biały przepowiedział to mu.
I nadszedł teń dzień pełen smutku,
Słowa dotrzymał, godny szacunku,
Pierwszym śniegiem powoli, cichutko,
Na cmentarzu do jej stóp padał leciutko.